środa, 28 grudnia 2011

Językowe postanowienia na 2012

Nie będąc oryginalna postanowiłam napisać swoje postanowienia na nadchodzący rok. Chętnie do nich wrócę za rok i zobaczę co udało mi się zrealizować.

Jako, że do języków nikt mnie nie musi przymuszać i to jest moja pasja to wiem na pewno, że w 2012 będę się ich uczyła. Moje postanowienia dotyczą bardziej tego, na czym powinnam się skupić bardziej.

Wloski:  jako, że z tym językiem mam najwięcej kontaktu trudno jest mi coś konkretnego postanawiać. Rok temu załozyłam sobie, że zacznę czytać w tym języku i cel został osiągnięty (kryminały!). Sprawia mi to teraz taką frajdę, że nie muszę sie do tego przymuszać  wiem, że w 2012 będę dalej kontynuowała czytanie. Powinnam skupić się na mówieniu, jako że mam doskonałe warunki do tego. Niestety zawsze sporowadza się do rozmawiania ciągle o tym samym, więc nic się nie rozwijam (w moim mniemaniu). Także w tym roku konwersacje na różne tematy i wzbogacanie słownictwa.

 Dzięki temu, że spędzam Świeta we Włoszech oglądam bardzo dużo telewizji i jestem z siebie dumna jak dużo już rozumiem! Jako fanka bajek obejrzałam już: "Dzwonnik z Notre Dame" (Il gobbo di Notre Dame), "Mała Syrenka" (La Sineretta), Mulan i Pocahontas. Do tego prawie codziennie teleturnieje.




Angielski: również tutaj trudno mi coś postanawiać. Po prostu będę uczyła się słownictwa z English Extreme i tego, co będę miała na studiach. Plus jakieś książki po angielsku (teraz kończę Harrego Pottera, a potem planuję "The Dark Tower" Stephena Kinga). Plus miłoby było zrobić "Inglese Perfezionamento" Assimila.


Rosyjski: skończyć całą serię Super Memo (co powinno się udać do wakacji). Potem zacząć sięgać po "żywe" materiały. Chciałabym zacząć coś czytać i skupić się też trochę na gramatyce, bo na razie wszystko jest bardziej intuicyjne. Najważniejsze, żebym nie robiła sobie żadnej przerwy z tym językiem.


Fiński: tu jest najwięcej do zrobienia. Chciałabym, żeby rok 2012 był przełomowy, żebym z nierozumienia przeszła w rozumienie. Wiem, że to nie jest kwestia "chcenia" i że to przychodzi samo, ale czuję pod skórą że to właśnie ten czas. Może na przyszłe wakacje znowu uda nam się wybrać do Finlandii, więc chciałabym już troszkę mówić, a nie milczeć albo odpowiadać po angielsku.


Także nadchodzący rok będzie rokiem fińskim ;)


I ostatnie postanowienie: nie zaczynać nowego języka! Najłatwiej zacząć coś nowego co jest fascynujące, tajemnicze i... nowe. Niestety życie pokazuje, że nie na wszystko jest czas. W tym roku powinnam skupić się na czterech językach i nie dodawać niczego nowego. Tak więc svenska musi poczekać do 2013 (jeśli nie będzie końca świata ;) ).

Zobaczymy jaki będzie ten nadchodzący rok i co z tego uda mi się osiągnąć.

wtorek, 13 grudnia 2011

Filologia- czy to dobry wybór dla maniaka językowego?

Prawie każda osoba, która pasjonuje się językami i planuje coś studiować, nie wyobraża sobie innego kierunku jak właśnie filologia. Marzymy sobie o tym jak to będzie cudownie studiować to co kochamy i jak dużo się nauczymy. Niektórzy uważają nawet, że na takich kierunkach można najlepiej nauczyć się danego języka. Sama miałam przez jakiś czas takie wyobrażenie. A jak jest w rzeczywistości?

Obecnie studiuję italianistykę, a w swoim życiu miałam krótką przygodę z rusycystyką. Pierwsze co trzeba sobie uświadomić jest to, że filologia to nie jest kurs językowy. Nawet nie chodzi o to, że wiedzy nikt nam nie wtłoczy sam do głowy, co jest logiczne. Problem jest w tym, że "czystej" nauki języka jest tam mało. Owszem, więcej niż na tradycyjnym kursie językowym czy w szkole, bo praktyczna nauka języka jest podzielona na parę ćwiczeń (takich jak pisanie, mówienie, czytanie czy słuchanie- różnie to wygląda). Jednak najwięcej jest przedmiotów pobocznych takich jak literaturoznawstwo, językoznawstwo, wszelkie przedmioty dotyczące kultury, języka czy też literatury danego kraju (obszaru językowego). I tu właśnie dochodzimy do sedna. Wybierając filologię powinniśmy się głęboko zastanowić, czy dana kultura naprawdę nas fascynuje, czy może wybieramy ją tylko dlatego że język bardzo nam się podoba. Jeśli wszystko rozchodzi się tylko o język to lepiej sobie odpuścić, bo będzie nam naprawdę ciężko i to wszystko może doprowadzić nawet do tego, że już nie będziemy mogli na niego patrzeć i  go słuchać.
Miałam tak niestety z rosyjskim. Język sam w sobie bardzo mi się podobał, jednak nie byłam wielką maniaczką wszystkiego co rosyjskie, ot po prostu sympatycznie mi się go uczyło w szkole to pomyślałam, że to będzie dobry wybór. Niestety życie pokazało, że filologia to nie tylko przyjemna nauka języka ("przecież ja kocham uczyć się języków, dam radę!"), ale też masa rzeczy, które nigdy do niczego mi się nie przydadzą (jak na każdym kierunku) i wykładowcy, którzy niekoniecznie lubią swoją pracę. Gdybym naprawdę miała motywację i tę fascynację w sobie to dałabym spokojnie radę i studia byłyby dla mnie przyjemnością. Niestety wybrałam złą filologię i przez około dwa lata miałam wstręt do tego języka. Dopiero od niedawna wróciła do mnie sympatia do rosyjskiego i nadrabiam wszystko to, co zapomniałam przez ten czas.

Inna sprawa ma się z italianistyką. Kraj i jego kultura ciekawiły mnie od dłuższego czasu, więc łatwiej jest mi pokonywać wszelkie trudności. I żaden wykładowca nie zabije we mnie miłości do włoskiego! Nie ma na to szans :).

Podsumowując: filologia dla maniaka językowego jak najbardziej tak, ale dla takiego, który zdaje sobie sprawę czym jest ten kierunek. Pozbywając się fałszywych złudzeń i oczekiwań będziemy z przyjemnością studiowali to, co nam się podoba. Ja życzę wszystkim dobrych wyborów, nie tylko językowych :)

środa, 7 grudnia 2011

Super Memo




Jak wcześniej obiecałam, chciałam przedstawić książki z serii Super Memo, z których ostatnio namiętnie korzystam. Zacznę od kursu "Bez problemu", który jest dostępny do języka angielskiego, niemieckiego, włoskiego, rosyjskiego, francuskiego i hiszpańskiego. Składa się on z trzech książek (a raczej książeczek, bo są mniejsze od zeszytu A5) i prowadzą one aż do poziomu C1.

Każda lekcja składa się z dialogu, listy słówek, komentarza gramatycznego i ćwiczeń. Razem mamy dwanaście lekcji na każdym poziomie zaawansowania, ale są one dosyć długie. Cena jest stosunkowo niska, bo ok. 33 zł za jeden tom. Podoba mi się to, że książki są napisane zwięźle, bez zbędnych obrazków, które do niczego nam się nie przydają. Może jestem tradycjonalistką, ale czarno-biała forma najbardziej do mnie przemawia :).
Uczymy się nie tylko samych słówek, ale też pełnych zwrotów. Są one bardzo życiowe i przydatne (przynajmniej te z włoskich książeczek i to jest opinia Włocha!). Całe słownictwo, jest użyte w dialogach i ćwiczeniach, więc zawsze można zobaczyć kontekst, co pomaga w ich zapamiętaniu. Minusem w rosyjskiej wersji jest brak akcentów graficznych, co było powodem rzucenia tej książki w kąt około dwa lata temu.

Co ta seria ma ciekawego w sobie, że postanowiłam do niej wrócić? Jest to ich platforma językowa.
Z każdą książką dostajemy kurs on-line gratis na dwa miesiące. Po tym czasie trzeba niestety dokupić dostęp za ok. 50 zł na pół roku, albo 90 zł za cały rok. Inną możliwością jest wykupienie trzech poziomu na raz, co wychodzi taniej. Ale jeśli ktoś zainteresuje się tym kursem, to polecam obserwowanie grouponu, ponieważ czasami pojawiają się na nim ciekawe oferty Super Memo. Ja wykupiłam cały rok dostępu on-line do trzech poziomów za 50 zł! Teraz czaję się na taki dostęp do włoskiego :).
W internecie jest w zasadzie to samo, co w książce tylko że program generuje nam powtórki, w zależności od naszego stopnia opanowania (sami oceniamy, czy: wiem, prawie, nie wiem). I to jest najcudowniejsze tam, ponieważ czuję, że sama nie opanowałabym tak dobrze słówek czy gramatyki. Owszem, zakrywałabym sobie słówka i pytała samą siebie, ale co innego powtarzać sobie co jakiś czas ("to w sumie już wiem, a tego nie chce mi się uczyć, bo jest za trudne"), a co innego kiedy co parę dni to słówko się znowu pojawia przed oczami. Przerobiłam tak pół książki "Włoski- non c'è problema 2" rok temu, ale od wczoraj robię sobie powtórki na platformie i widzę, że wiele słówek wypadło mi z głowy. I wiem, że teraz już zostaną na zawsze ;). W rosyjskiej wersji dochodzi też wpisywanie niektórych słówek, co jest świetnym treningiem dla mnie. Wcześniej trwało to trochę czasu, zanim znalazłam odpowiednią literkę na klawiaturze, a teraz zaczynam pisać coraz swobodniej. Codzienne powtórki motywują mnie do regularniej pracy z językiem (jeśli nie powtórzę dzisiaj, to jutro będę miała o wiele więcej). Jeśli ktoś woli, to może korzystać tylko z samej platformy- bez książki. Jednak ja lubię zaznaczać sobie słówka, których szczególnie trudno jest mi się nauczyć, albo robić jeszcze raz ćwiczenia tym razem wpisując ołówkiem. Po prostu lubię czuć "fizycznie" książkę ;).

Pytanie, czy taka forma nauki jest skuteczna? Sama jeszcze za krótko z nią pracuję (dwa miesiące rosyjskiego, jeden dzień włoskiego) żeby być pewną na 100%, że to nie jest czas stracony. Jednak czuję już pewne "otwarcie" na rosyjski. Miałam bardzo długą przerwę z tym językiem, jednak mam wrażenie, że wszystko co się nauczyłam kiedyś powoli wraca jak i pojawiają się nowe rzeczy :).
Znam natomiast osobę, która opierając się głównie na tych kursach opanowała świetnie język polski (wspomniany wcześniej Włoch). On oczywiście powie, że jego polski nie jest jeszcze perfekcyjny, ale ja widzę jakie postępy zrobił w bardzo krótkim czasie i jakich słów używa. Mam nadzieję, że i ja będę kiedyś tak świetnie mówiła po rosyjsku :).
Kolejną zaletą są dostępne poziomy. Jeśli do angielskiego czy niemieckiego mamy dość bogatą ofertę materiałów dla tych bardziej zaawansowanych, to już do języków mniej popularnych (jak właśnie mój rosyjski i włoski) trudno znaleźć coś ciekawego. Oczywiście wątpię, by opierając się tylko na tej serii można rzeczywiście dojść do poziomu C1, jednak stanowi to już doskonałą bazę, na której można budować coś więcej.
Podsumowując, seria ta jest naprawdę warta polecenia. Za stosunkowo niską cenę, dostajemy bogaty kurs.  Jeśli ktoś miałby jeszcze jakieś pytania, czy wątpliwości to proszę pytać :).

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Blog- reaktywacja

Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd ;). Wszystko (oprócz języków) tak się u mnie kończy- najpierw coś zaczynam, a potem brakuje mi motywacji (jak czasu) na dalsze kontynuowanie. Przyznam się szczerze, że nauka języków jest tak wciągająca i uzależniająca, że szkoda mi każdej chwili straconej na jakąś inną aktywność. Tydzień za tygodniem mijał, a ja nie napisałam ani słowa. Szkoła, praca, książki, prawo jazdy (zdane po długich męczarniach!)...
Teraz jednak postanowiłam już sobie nie odpuszczać, co będzie testem na moją silną wolę i zaangażowanie. Nie samą nauką człowiek żyje :).
Wkrótce pojawi się post dotyczący nauki z programem Super Memo. Czy ktoś korzysta z tego? Ja uczę się rosyjskiego z małych książeczek "Rosyjski- нет проблем" i wspieram się ich platformą językową. Planuję też kupić je do języka włoskiego. Do tego zainstalowałam sobie Extreme English : intermediate, advanced i proficiency. Jest to pewnego rodzaju test, ponieważ mam pewne obawy i wątpliwość, czy aby na pewno nie będzie to czas stracony. Ale o tym już niedługo.
Na razie pozdrawiam wszystkich serdecznie i przepraszam za długą nieobecność!

sobota, 14 maja 2011

Pierwszy post na moim nowym blogu.

Postanowione! Czytając i czasem komentując różne językowe blogi narodziła się w mojej głowie myśl o tym, aby samej założyć taki blog. Po pierwsze miałam już dość występowania jako "anonim", po drugie mam w głowie tyle myśli dotyczących języków i ich uczenia się, że chciałabym się nimi podzielić.
Języki nie towarzyszyły mi od zawsze. Jest to pasja, która zrodziła się powoli, kiedy przestało to być moim obowiązkiem i kiedy zaczęłam zauważać postępy. Myślę, że o każdym z języków których się uczę napiszę osobny post np. jak do tego doszło że zafascynowałam się nim. Chciałabym też podzielić się moimi metodami, które stosuję w nauce. Niestety, straciłam ładnych parę lat nauki na nieskutecznych metodach, które nic mi nie dawały, a tylko pogłębiały frustrację i brak wiary w siebie. Teraz uważam, że każdy jest się w stanie nauczyć języka, tylko musi wybrać odpowiedni sposób, taki żeby nie kręcił się w kółko bez widocznych efektów, co może spowodować porzucenie nauki.
Uczę się angielskiego, włoskiego, rosyjskiego i fińskiego. Ten ostatni dopiero raczkuje, ale w trzech pozostałych jestem już wstanie się komunikować, oglądać filmy czy czytać niektóre książki. Do perfekcji jeszcze mi daleko, a poza tym chyba nigdy nie odważę się powiedzieć, że jakiś język znam perfekcyjnie. Zawsze znajdzie się coś, co można udoskonalić lub coś czego się zapomniało w trakcie nauki.
Drugą moją pasją jest nauczanie innych, obecnie udzielam prywatnych lekcji z angielskiego (dzieciom i młodzieży), co sprawia mi ogromną frajdę i w tym widzę swoją przyszłość. Studiuję italianistykę z językiem angielskim o specjalizacji nauczycielskiej, więc powoli spełniam swoje marzenia- aby nie tylko mieć kontakt z językami w czasie wolnym, ale też w pracy.
Mam nadzieję, że ktoś znajdzie tu coś ciekawego co go zainspiruje, albo do nauki jakiegoś języka, albo do szukania idealnej dla siebie metody. Mi osobiście bardzo pomogły niektóre wpisy, wiele rad wypróbowuję na sobie, o czym napiszę wkrótce.
Na koniec mam pytanie do ludzi, którzy są wprawieni w pisaniu bloga tutaj. Jak można zmienić tło? Niestety jestem nietechniczna i nie jestem w stanie zmienić tego czegoś różowego na coś bardziej w moim stylu ;).
Życzę ciekawej lektury!