środa, 11 stycznia 2012

Fiński, czyli od powieści do miłości

Tytuł mojego posta może wydawać się dziwny czy niezrozumiały, ale zaraz wszystko wyjaśnię. Chciałam dziś napisać skąd wzięła się moja miłość i fascynacja do języka fińskiego jak i całej Finlandii.
A zaczęła się dość wcześnie, bo kiedy miałam ok. 13 lat wpadła mi w rękę pewna książka. Żaden to bestseller, klasyk, w zasadzie nie jest znana szerszej publiczności. Była dodana do gazety i przeczytałam ją tylko dlatego, że nudziłam się w deszczowe dni nad jeziorem. Okazało się, że to będzie najcudowniejsza książka z jaką spotkałam się w życiu. Albo lepiej, najcudowniejsza opowieść ponieważ ten cykl składa się aż z... 40 tomów!
Jest zatytułowany "Raija ze śnieżnej krainy" (tak, to właśnie stąd pochodzi mój nick), i mimo, że akcja rozgrywa się głównie w Norwegii, to główna bohaterka jest Finką i cały czas gdzieś tam jest wspominany ten kraj. Opisy przyrody, ludzi, języka. Nie chcę tutaj nikomu polecać tej książki, tylko pokazać że czasem jakaś powieść może obudzić w nas coś, czego byśmy się nawet nie spodziewali.
I tak zaczęła się fascynacja Finlandią. Wycinałam wszystkie zdjęcia jakie znalazłam w gazecie i wyklejałam nimi ściany w pokoju i marzyłam o podróży do tego kraju. Gdzieś tam w mojej dziecięcej głowie pojawiła się myśl, żeby zacząć uczyć się fińskiego, ale szybko ją porzucałam. W tamtym czasie nie byłam w stanie nauczyć się nawet angielskiego, a co dopiero mówić o tak "egzotycznym" języku. Zresztą skąd mogłabym wziąć jakiekolwiek materiały?
I tak lata mijały, zaczęłam się intensywnie i na poważnie uczyć innych języków i po pewnym czasie znowu powracała ta myśl, że fiński to bardzo piękny język. I znowu wygrywała "praktyczna ja", bo czy kiedykolwiek będę miała okazję użyć fińskiego? Lepiej zainwestować czas i energię w jakiś bardziej użyteczny język.
Życie jednak lubi zaskakiwać i postawiło mi na drodze pewnego Fina (dokładnie pół Fina), z którym chcę spędzić resztę życia. Przy takim obrocie spraw po prostu musiałam się zacząć uczyć fińskiego :). Najwidoczniej los tak chciał!
Na wakacje miałam okazję odwiedzić Helsinki i jestem oczarowana tym miastem. I kocham saunę, chociaż początkowo byłam do niej nastawiona sceptycznie. Trudno mi było uwierzyć, że można wysiedzieć w tak wysokiej temperaturze. Jednak da się i działa to bardzo oczyszczająco na ciało i duszę ;). Marzy mi się jeszcze podróż w głąb kraju, ale wszystko przede mną. Teraz skupiam się na nauce fińskiego, by w końcu zobaczyć jakieś efekty. Na razie jest to jak uderzanie głową w mur, jednak ja się nigdy nie poddaję i będę brnęła do przodu, aż się nauczę.

Mój fiński- od powieści do miłości. Przed przeznaczeniem nie da się uciec :)